KONSTANTIN TESLIUKEVICH – O POLSKICH KORZENIACH I DZIECIŃSTWIE W WORKUCIE
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z naszym obrońcą Konstantinem Tesliukevichem – urodzonym w Workucie.
Jesteś z Workuty – jak tam się znalazłeś, jakie doświadczenia mieli Twoi rodzice, dziadkowie?
W Workucie się urodziłem. Cała moja rodzina – od strony ojca – jest narodowości polskiej. Mój dziadek Stanisław i babcia Teresa mieszkali obok Grodna – we wsi Nowy Dwór. Dziadek był jednocześnie myśliwym i krawcem. Polował na zające, a później szył z nich kapelusze i rękawiczki. W czasach II wojny światowej mojego dziadka i brata mojej babci, który miał na imię Wacław, zesłali z powodów politycznych do Workuty na 15 lat. To były straszne czasy. Po zwolnieniu z obozu mój dziadek razem z babcią zostali w Workucie. Dziadek znalazł zatrudnienie w kopalni. W 1985 moi dziadkowe przenieśli się do położonej na Białorusi Lidy. Tam zmarli. Z kolei mój ojciec poznał w Workucie moją mamę. Jako dzieci, razem z bratem i rodzicami, spędzaliśmy każde wakacje u dziadków w Lidzie.

Zdjęcie z prywatnego archiwum Konstantina Tesliukevicha
Jak to się stało, że zostałeś hokeistą?
W wieku siedmiu lat rozpocząłem treningi w sekcji hokejowej. Jak miałem 18 lat zostałem zaproszony do gry w drużynie hokejowej w mieście Lipeck. Tam studiowałem na uniwersytecie pedagogicznym na wydziale sportowym. Potem grałem w innych drużynach w różnych miastach w Rosji – Perm, Woroneż, Twer, Belogrod. Zanim trafiłem do Gdańska, ostatni sezon grałem w Wielkiej Brytanii w Edynburgu.
Złożyłeś wniosek o przyznanie polskiego obywatelstwa? Dlaczego?
Bardzo chcę otrzymać obywatelstwo polskie. Mam do tego pełne podstawy z powodu polskiego pochodzenia. Zresztą mój ojciec i moi dziadkowie cały czas powtarzali mi, że jesteśmy Polakami i żebym zawsze o tym pamiętał.

Polski pomnik pamięci więźniów GUŁagów w Workucie. Na białym krzyżu widnieje tablica z polskim godłem oraz napis: “Polakom – ofiarom workuckich obozów – ci, którzy przeżyli”